Czas się przyjrzeć jednym z
najbardziej kontrowersyjnych i dziwacznych reklam
na świecie: reklamom japońskim, koreańskim, chińskim i innym reklamom azjatyckim.
na świecie: reklamom japońskim, koreańskim, chińskim i innym reklamom azjatyckim.
Chyba nikt nie jest w stanie im
dorównać pod względem pomysłowości, kreatywności
i umiejętności udziwniania. A więc przyjrzyjmy się kilku „wspaniałym” dziełom
ich autorstwa.
i umiejętności udziwniania. A więc przyjrzyjmy się kilku „wspaniałym” dziełom
ich autorstwa.
Pierwsza reklama jest zdecydowanie
nietypowa. Myślę, że nikt nie spodziewałby się takiego zakończenia reklamy
dotyczącej sushi. Fakt, pomysł ciekawy, ale... ludzie, którzy się rozbierają, wylewają
na siebie farby i kładą się na siebie w formie nigiri?.
To ma mnie zachęcić do spróbowania sushi? Serio?
Cóż, widocznie w Japonii inaczej pobudza się apetyt.
To ma mnie zachęcić do spróbowania sushi? Serio?
Cóż, widocznie w Japonii inaczej pobudza się apetyt.
Przejdźmy do kolejnej reklamy. Wybaczcie
za tak słabą jakość filmu.
Ta reklama to po prostu niezła
psychodela serwowana najmłodszym. Dzidziusie wirujące na stole oraz na głowie
dziewczynki, mają pokazać w jaki sposób sos Tarako, który zawładnął podniebieniem i
stał się narodową obsesją wśród azjatów.
Jak dla mnie? Przekaz zbyt dosłowny, a
jednocześnie niezrozumiały. W życiu bym się nie domyśliła, że te zawiniątka
mają utożsamiać się z sosem do spaghetti. Ta scenka bardziej pasuje do horroru,
niż reklamy produktu spożywczego.
Oglądając inne filmiki z serii
tarako souce na youtubie, widnieje ostrzeżenie
warning - may cause brainwashing. Doskonale rozumiem dlaczego!
warning - may cause brainwashing. Doskonale rozumiem dlaczego!
Czas na czekoladowe orzeszki (choco
ball – morinaga).
Spot nie zachwyca. Powiązanie
kury i czekoladowych kurek lub jajek za nią drepczących zupełnie mnie nie
przekonuje. Reklama jest po prostu głupkowata, ale za to nieco zabawna za
sprawą radośnej melodyjki. Dżingiel choco ball może utkwić w głowie i chyba
właśnie to mieli na celu marketerzy.
Całkiem przyjemna reklama gdzie, występują słodycze jelly beans (znane
Wam pewnie
z Harrego Pottera jako Fasolki Bertiego Bott’a wszystkich smaków) w otoczeniu telefonów komórkowych. I wbrew pozorom nie chodzi tu o słodycze. Główną rolę odgrywają właśnie komórki. A właściwie chodzi o system operacyjny android do komórek o nazwie Android Jelly Bean. Muzyka Jelly Beans on my mind bardzo przyjemna i wpadająca w ucho, jednak fabuła może nieco niepokojąca. Zresztą sami oceńcie.
z Harrego Pottera jako Fasolki Bertiego Bott’a wszystkich smaków) w otoczeniu telefonów komórkowych. I wbrew pozorom nie chodzi tu o słodycze. Główną rolę odgrywają właśnie komórki. A właściwie chodzi o system operacyjny android do komórek o nazwie Android Jelly Bean. Muzyka Jelly Beans on my mind bardzo przyjemna i wpadająca w ucho, jednak fabuła może nieco niepokojąca. Zresztą sami oceńcie.
*Dlaczego jedna fasolka gryzie
drugą w zadek nie pytajcie. Nie mam pojęcia.
Podsumowując, zachęcam do
oglądania od czasu do czasu tego typu reklam. Pomimo tego, iż powodują
kompletny blow mind, potrafią poprawić humor nawet największego ponuraka ;)
Na kolejną dawkę nietypowych
reklam i wpadek marketerów odsyłam na fanpage
na facebooku:
na facebooku:
A jeśli Wam przypomina się jakaś
warta skomentowania reklama (niekoniecznie japońska) - PISZCIE! Wszystkie propozycje umieścimy na
fanpage’u, a najciekawsze propozycje opiszemy szerzej na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz