czwartek, 18 grudnia 2014

Time for weird ads!


Czas się przyjrzeć jednym z najbardziej kontrowersyjnych i dziwacznych reklam 
na świecie: reklamom japońskim, koreańskim, chińskim i innym reklamom azjatyckim.

Chyba nikt nie jest w stanie im dorównać pod względem pomysłowości, kreatywności 
i umiejętności udziwniania. A więc przyjrzyjmy się kilku „wspaniałym” dziełom  
ich autorstwa.



Pierwsza reklama jest zdecydowanie nietypowa. Myślę, że nikt nie spodziewałby się takiego zakończenia reklamy dotyczącej sushi. Fakt, pomysł ciekawy, ale... ludzie, którzy się rozbierają, wylewają na siebie farby i kładą się na siebie w formie nigiri?. 

To ma mnie zachęcić do spróbowania sushi? Serio? 
Cóż, widocznie w Japonii inaczej pobudza się apetyt.

Przejdźmy do kolejnej reklamy. Wybaczcie za tak słabą jakość filmu.


Ta reklama to po prostu niezła psychodela serwowana najmłodszym. Dzidziusie wirujące na stole oraz na głowie dziewczynki, mają pokazać w jaki sposób sos Tarako, który zawładnął podniebieniem i stał się narodową obsesją wśród azjatów.  Jak dla mnie? Przekaz zbyt dosłowny, a jednocześnie niezrozumiały. W życiu bym się nie domyśliła, że te zawiniątka mają utożsamiać się z sosem do spaghetti. Ta scenka bardziej pasuje do horroru, niż reklamy produktu spożywczego.

Oglądając inne filmiki z serii tarako souce na youtubie, widnieje ostrzeżenie 
warning - may cause brainwashing. Doskonale rozumiem dlaczego!  

Czas na czekoladowe orzeszki (choco ball – morinaga).
  

Spot nie zachwyca. Powiązanie kury i czekoladowych kurek lub jajek za nią drepczących zupełnie mnie nie przekonuje. Reklama jest po prostu głupkowata, ale za to nieco zabawna za sprawą radośnej melodyjki. Dżingiel choco ball może utkwić w głowie i chyba właśnie to mieli na celu marketerzy.


Całkiem przyjemna reklama  gdzie, występują słodycze jelly beans (znane Wam pewnie 
z Harrego Pottera jako Fasolki Bertiego Bott’a wszystkich smaków) w otoczeniu telefonów komórkowych.  I wbrew pozorom nie chodzi tu o słodycze. Główną rolę odgrywają właśnie komórki. A właściwie chodzi o system operacyjny android do komórek o nazwie Android Jelly Bean. Muzyka Jelly Beans on my mind bardzo przyjemna i wpadająca w ucho, jednak fabuła może nieco niepokojąca. Zresztą  sami oceńcie.

*Dlaczego jedna fasolka gryzie drugą w zadek nie pytajcie. Nie mam pojęcia.



Podsumowując, zachęcam do oglądania od czasu do czasu tego typu reklam. Pomimo tego, iż powodują kompletny blow mind, potrafią poprawić humor nawet największego ponuraka ;)

Na kolejną dawkę nietypowych reklam i wpadek marketerów odsyłam na fanpage 
na facebooku:

A jeśli Wam przypomina się jakaś warta skomentowania reklama (niekoniecznie japońska) -  PISZCIE! Wszystkie propozycje umieścimy na fanpage’u, a najciekawsze propozycje opiszemy szerzej na blogu.


 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz